Serwis obecny w sieci od 1996 roku! Bogaty zbiór unikalnych zdjęć i grafik Kalisza! Historia miasta od dziejów prastarych po II wojnę światową! Opisy obiektów architektonicznych oraz życia w dawnym Kaliszu! Kronika ważnych wydarzeń historycznych! Najstarsze zachowane plany miasta on-line! Czytelnia starych książek on-line! Skrócona historia miasta w 17 wersjach językowych!

Z kart historii
Powstanie styczniowe

W skład województwa kaliskiego wchodziło 5 powiatów ówczesnej guberni warszawskiej: kaliski, koniński, piotrkowski, sieradzki i wieluński. Jego obszar wynoszący 12 tyś. km2 zamieszkiwało około 550 tyś. mieszkańców, z czego ludność wiejska stanowiła 85% a miejska 15%. Stolicą był Kalisz znajdujący się na samej granicy, słabo zaludniony, przeżywający spore trudności gospodarcze. Klasą dominującą było ziemiaństwo, będące w ostrym konflikcie z chłopami, słabo uświadomionymi, którzy walkę narodowowyzwoleńczą kojarzyli z walką o ziemię. Na tle różnego spojrzenia na sprawy narodowe powstały dwa stronnictwa: "białych" i "czerwonych".

W naszym województwie dominowały wpływy "białych" (nie dążących jednakże do rozwiązań siłowych). Organizacja "czerwonych" była nieliczna, słaba i do końca 1862 roku nie wykroczyła poza granice małych miast. Komisarzem Centralnego Komitetu Narodowego na okręg kaliski został Gustaw Wasilewski. W grudniu 1862 r. utworzono Komitet Wojewódzki, w skład którego weszli: ks.W.Cent, jako naczelnik organizacji cywilnej, a Bogucki, Turczynowicz i Grzywiński jako członkowie. O słabości "czerwonych" świadczy również fakt, że nie posiadali własnych sił zbrojnych i dopiero 16 stycznia 1863 r. do ich utworzenia wyznaczono: Józefa Oxińskiego, Aleksandra Lutticha i Stanisława Szachowskiego. Na terenie Kaliskiego byli oni mało znani i nie zyskali zatem zaufania ziemian. W związku z taką sytuacją J.Oxiński doszedł do wniosku, że w akcji wojskowej może oprzeć się jedynie na osobach zagrożonych poborem do wojska carskiego. Zaplanował on uderzenie na miasto Wartę, ale na miejsce zbiórki przybył tylko jeden ochotnik. W efekcie, w momencie wybuchu powstania z 22 na 23 stycznia 1863 r. województwo kaliskie nie podjęło walki zbrojnej. Zaatakowano jedynie jeden garnizon rosyjski w Radomsku. Akcja zakończyła się porażką (aresztowanych oficerów rozstrzelano). Jeden z oficerów, J.Grekowicz, z garstką ocalałych utworzył oddział partyzancki. Jednocześnie pełnił on obowiązki pierwszego naczelnika sił zbrojnych na naszym obszarze. Mały oddział stworzył w tym czasie również cywilny naczelnik ks.W.Cent. Na usprawiedliwienie Kaliskiego można jedynie dodać, że w ciągu dwóch pierwszych dni zrywu powstańczego w całym kraju zaatakowano łącznie tylko 24 garnizony i to raczej z miernym skutkiem. Plan powstania poniósł fiasko, ale to przejściowe - jak sądziło wielu zapaleńców - niepowodzenie nie załamało bojowego ducha.

W Kaliskiem w tym czasie większą grupę udało się zorganizować J.Oxińskiemu. Zebrał 255 ludzi, których podzielił na dwa plutony strzelców, jedną kompanię kosynierów i pół szwadronu kawalerii. Do pierwszego spotkania z wojskami rosyjskimi (dowodzonymi w okręgu kaliskim przez generała porucznika G.L.Brunnera i liczącymi łącznie 8 tyś. żołnierzy) doszło w końcu stycznia 1863 r. w lasach rososzyckich. Otoczonemu J.Oxińskiemu udało się wyprowadzić oddział z okrążenia i w pierwszych dniach lutego zajął Uniejów i Widawę. Ogłosił on tam dekrety Tymczasowego Rządu Narodowego. Z rozkazu nowego naczelnika sił zbrojnych województwa kaliskiego Bronisława Rudzkiego, oddział J.Oxińskiego udał się w okolice Fraszki (nad pruską granicę), gdzie miał zabezpieczać przerzut broni. Niejako po drodze, staczając potyczkę z oddziałami rosyjskimi opanowali Opatówek. l marca stoczyli bitwę pod Jaworem, w wyniku której J.Oxiński zmuszony został do rozpuszczenia swoich ludzi, pozostawił jedynie kompanię strzelców i ograniczył zasięg swego działania do południowej części województwa kaliskiego, nieźle zresztą sobie tam radząc.

Wiosna 1863 r. przyniosła ożywienie ruchu powstańczego, do którego przyłączyli się również "biali". Nowym komisarzem został Aleksander Biernacki, naczelnikiem sił zbrojnych Jaworski, a naczelnikiem kaliskim Franciszek Parczewski, który zorganizował oddział liczący około 500 osób. 22 kwietnia stoczył on bitwę pod Cisowem, doznając porażki. 16 maja odwołano Jaworskiego, powierzając jego obowiązki generałowi Edmundowi Taczanowskiemu (nieco później mianowano go naczelnikiem sił zbrojnych województwa kaliskiego i mazowieckiego). E.Taczanowski nie przejawiał tendencji zaczepnych, walkę podejmował tylko wtedy, kiedy nie można jej było uniknąć. Nękany przez rosyjskiego szefa sztabu ppłka Oranowskiego stoczył zwycięską bitwę pod Pyzdrami, ale nie czując się tam bezpiecznym ruszył w kierunku granicy pruskiej.

Nie mogąc dłużej kluczyć zdecydował się na starcie zbrojne, do którego doszło w okolicach Ignacewa. I pomimo, że pozycja nie była zła, uzbrojenie dobre powstańcy ponieśli klęskę. E.Taczanowskiemu na czele kawalerii udało się opuścić pole walki. Bitwa ta weszła do historii jako najbardziej zacięta i krwawa (zginęło 180 powstańców, straty rosyjskie nie są znane) i jednocześnie zamyka ona wiosenną kampanię w naszym regionie.

Już jednak od czerwca 1863 r. przygotowywano nowe piesze i konne oddziały. E.Taczanowski dla swego sztabu zajął majątek J.Gąjewskiego w Kosmowie, 19 km na pólnocny-zachód od Kalisza. Udało mu się zgromadzić doświadczonych i chętnych do walki oficerów, m.in.: pułkowników - Kopernickiego, Jaworskiego, Słupskiego, majorów - Lutticha, Oxińskiego, Węglowskiego oraz kapitanów - Calliera i Miśkiewicza. Wydał rozkaz, aby każdy powiat przygotował szwadrony jazdy. W Kaliskiem szwadron taki zorganizować miał Miśkiewicz. Akcje zbrojne w tym czasie prowadziły jedynie oddziały Oxińskiego i Calliera. Sam E.Taczanowski nie podejmował żadnej akcji zbrojnej, a napominany przez Rząd Narodowy zdecydował się 26 czerwca opuścić Kosmowo i udał się w objazd okręgu kaliskiego i sieradzkiego, wszędzie witany owacyjnie. W lipcu przybył do Chocza po nowych ochotników, ale nie doczekawszy się ich, nękany przez Rosjan przybył do Lądu.

W tym czasie powstał pułk kawalerii narodowej, taki sam pułk na południu naszego powiatu utworzył Kopernicki. Oba pułki zeszły się w sierpniu w Chociwiu, dając początek Kaliskiej Brygadzie Kawalerii Narodowej, której dowództwo objął E.Taczanowski. Bardzo dobrze wyćwiczona, uzbrojona i wyposażona w dorodne konie, z rozmysłem unikała starć zbrojnych. Przez trzy miesiące stoczyła zaledwie trzy małe potyczki. Kiedy pierścień wojsk rosyjskich zacieśniał się coraz bardziej wokół powstańców, zdecydowano się na przyjęcie bitwy. Zorganizowane w pośpiechu posiłki (piechota dowodzona przez Kopernickiego) poniosły dotkliwą klęskę pod Nieznanicami koło Częstochowy, zaś kawaleria pierzchła w popłochu. W bitwie tej poległo 156 powstańców, a rannych było 150. E.Taczanowski na krótko zatrzymał się w Sulmierzycach, rozpuścił ocalałych, sam porzucił stanowisko i samowolnie wyjechał za granicę. Bitwa ta kończy letnią kampanię na ziemiach województwa kaliskiego. Jednocześnie szlachta miejscowa odżegnała się od powstania, rozpoczynając zbliżenie z administracją carską.

Po niesławnym końcu kampanii letniej przystąpiono do odbudowy cywilnej i wojskowej władzy. Naczelnikiem sił zbrojnych został Kopernicki, na polecenie którego major Oxiński przeprowadził reorganizację wojska. Powstało 6 kompanii strzelców, 2 plutony żandarmerii narodowej oraz oddział strzelców konnych, ale nie zdążyły one podjąć większych walk. Powstanie chyliło się ku upadkowi. 23 kwietnia 1864 r. władze pruskie aresztowały najbardziej chyba czynnego powstańca kaliskiego - Józefa Oxińskiego. Równocześnie Kopernicki (przebywający zresztą od dłuższego czasu za granicą) rozstał się ze swoim stanowiskiem. Faktycznie zatem organizacja wojskowa i cywilna uległy całkowitemu rozpadowi

Ogółem kaliskie oddziały powstańcze stoczyły około 131 bitew i mniejszych potyczek, grzebiąc tysiące poległych, zaś liczba rannych i tych, którzy dostali się do niewoli jest trudna do oszacowania. Na znak żałoby społeczeństwo polskie przywdziało czarne stroje, za noszenie których groziły nie mniejsze restrykcje niż te, jakie dotknęły samych uczestników powstańczych walk.

Anna Roth